Nowosielce i Pisarowce rozjechane przez Via Carpatię?

Z redakcją Tygodnika Sanockiego skontaktowali się mieszkańcy Nowosielec, którzy poinformowali, iż stanowczo nie zgadzają się na proponowanym przebiegiem trasy S-19, której odcinek prowadzący od Miejsca Piastowego miałby się zakończyć w Nowosielcach, w samym środku zabudowań mieszkalnych. Co w tej sytuacji z planowanym łącznikiem do Sanoka i skąd taka decyzja? Redakcja postara się dogłębnie przeanalizować sprawę, skontaktować z przedstawicielami władz, a także Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, a także z ministrem infrastruktury Andrzejem Adamczykiem, który za tę inwestycję są odpowiedzialni..

Budujemy odcinek, ale…

Właśnie o to „ale” cały ambaras. W obecnym założeniu planowany przebieg trasy biegnącej od Miejsca Piastowego znalazłby swój finał w Nowosielcach, tuż za końcem znakiem granicznym z miejscowością Długie. Udaliśmy się na miejsce, by na własne oczy przyjrzeć się planowanemu usytuowaniu węzła. Stojąc w miejscu, w którym miałoby powstać rondo niedowierzanie bierze górę nad argumentami. Projekt zakłada wybudowanie zjazdu z Via Carpathia pomiędzy domami mieszkalnymi, a co za tym idzie przeniesienie całego ruchu, który już i tak jest spory na DK28. Może powyższy fakt nie zaskoczyłby mieszkańców, gdyby nie było innych rozwiązań i gdyby nie fakt, że planowana droga omija wszystkie miejscowości od Miejsca Piastowego do Sanoka oprócz Nowosielec i Pisarowiec. W czym jesteśmy gorsi? – pytają mieszkańcy. Dlaczego władze chcą pozwolić by nas rozjechano, skoro rozwiązanie dla tej sytuacji jest i wydaje się jak najbardziej racjonalne – dodaje kolejny.

Przeglądając mapę przebiegu drogi wniosek nasuwa się sam. Bez większych problemów można by było kontynuować jej przebieg wzdłuż miejscowości Nowosielce, a następnie Pisarowiec, wyprowadzając ruch poza ww. wsie, tym samym łącząc Sanok bezpośrednio z Via Carpathią.

Mieszkańcy mówią stanowczo “NIE”

Ruch przy drodze krajowe DK 28, która przecina Nowosielce i Pisarowce już jest obciążeniem dla mieszkańców. Przy drodze znajduje się wiele posesji, z których włączenie się do ruchu jest znacznie utrudnione. W momencie, kiedy w Nowosielcach powstałby węzeł do S-19 cały ruch z tej drogi zostałby przekierowany przez wsie, które już są przeciążone. Takie rozwiązanie mrozi krew w żyłach mieszkańców, którzy nie wyobrażają sobie, by przez ich wioski przejeżdżała kolumna samochodów, która będzie nie tylko korkować, ale również zagrażać bezpieczeństwu mieszkańców. Przy drodze znajduje się żłobek oraz szkoła. Mieszkańcy obawiają się, że “wypadające” z S-19 auta nie dostosują prędkości i wtedy nietrudno o tragedię.

– Lubimy nowe drogi i cieszymy się, że powstanie kolejny fragment S-19, który niejako połączy nas z resztą polski w sprawniejszy sposób. Zgadzamy się, że taka intensywna jest potrzebna, ale zaplanowane rozwiązanie jest szkodliwe zarówno dla Nowosielec, jak i Pisarowiec. W projekcie jest mowa o budowie wiaduktu nad torami kolejowymi, który umożliwi zjazd do ronda w Nowosielcach. Tylko pytam komu i na co ten wiadukt za grube miliony, skoro tę drogę można poprowadzić dalej, wzdłuż torów kolejowych, po północnej stronie Nowosielec i Pisarowiec, wiadukt będzie wtedy niepotrzebny, a droga ominie nasze wsie – zwraca uwagę jeden z mieszkańców, któremu trudno nie przyznać racji.

– Przecież drogi buduje się na lata, a nie na chwilę. Powiedzą nam, że łącznik do Sanoka będzie, wybudują wiadukt, a później ktoś stwierdzi, że jednak nie, bo zabrakło pieniędzy? Takie rzeczy już się zdarzały, a my chcemy mieć pewność, że przez nasze miejscowości nie będzie przejeżdżał korowód samochodów. Mamy takie same prawo jak Rymanów, Besko, czy Zarszyn, żeby droga szybkiego ruchu ominęła nasze miejscowości. Tak samo płacimy podatki, a więc domagamy się, żeby ktoś nas wysłuchał” – dodaje jeden z mieszkańców.

Proszę sobie wyobrazić, że właśnie buduję garaż, dostałem pozwolenie na budowę. W momencie kiedy zostanie wybudowane rondo część mojej działki ulegnie wywłaszczeniu (na podstawie specustawy – przyp. red.), a droga techniczna będzie praktycznie na równi z budowanym przeze mnie garażem i co wtedy? O jakich normach prawa budowlanego mówimy? Gdzie przestrzeń między drogą użytkową, a budynkiem? Czy w tej sytuacji będę musiał dokonać rozbiórki garażu? A co z sąsiadem, który zakupił działkę obok i właśnie utwardza drogę? Przecież utwardzany przez niego fragment również zostanie wywłaszczony, wtedy działka będzie stała pusta, bo skąd sąsiad weźmie przejazd? Przez moją posesję? Projektanci najwyraźniej nie zadali sobie trudu, żeby tutaj przyjechać i zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości. Posiłkują się mapami, na których jeden z wybudowanych tu od dwóch lat domów nie jest naniesiony. Nie rozumiem jak można projektować tak dużą inwestycję bez wizji lokalnej z jej mieszkańcami. Na tych mapach nie jest naniesione moje ogrodzenie, tuje, ani wspomniany wyżej garaż. Cała moja praca na marne, bo tam zostanie wybudowana droga techniczna. Ponadto w drodze dojazdowej do posesji sąsiada biegnie główna magistrala wodociągowa do Nowosielec. Prąd elektryczny ze słupa transformatorowego jest przekierowany do mojej skrzynki rozdzielczej i na sąsiadów. Między tujami na mojej posesji znajduje się główny zawór odcinający wodę od głównej magistrali. Praktycznie wszystkie instalacje biegną w pasie drogowym od południowej strony. Wszystko będzie rozwalone, przecież przebudowa tych linii i ich przeróbki to ogromne koszty. Nie można sobie siedzieć za biurkiem i jak w filmie Barei stwierdzić, że “jezioro przeniesiemy tutaj, a blok niech sobie stoi w zieleni”. Słyszymy wytłumaczenia, że postawią nam ekrany dźwiękochłonne i co? Postawią te ekrany na wysokości samochodów, czy na moim garażu? O włączeniu się do ruchu z posesji już nawet nie wspomnę. Już teraz mamy problem – wymienia wzburzony mieszkaniec Nowosielec.

Proszę sobie wyobrazić, że odbyły się konsultacje społeczne, na których były dwadzieścia dwie osoby! Nikt nie został powiadomiony, to znaczy było jakieś obwieszczenie, ale informacja ta nie trafiła do mieszkańców! Konsultacje się odbyły, nie było znaczącego sprzeciwu więc możemy budować węzeł w Nowosielcach! Poczuliśmy się oszukani! W końcu poinformowaliśmy ludzi o tym jak będzie przebiegała inwestycja i na spotkaniu, które zostało zorganizowane z przedstawicielami władz zebrała się liczna grupa, ponad dwieście osób, a może i więcej, bo nie wszyscy zmieścili się w sali. Wszyscy, jednym głosem, powiedzieli stanowcze “nie” dla takiego rozwiązania. Nikt nie zgodzi się, żeby rondo dojazdowe było w bramach ich posesji i żeby cały ruch rozjeżdżał nasze wioski – słyszymy w słowach podsumowania.

Trudno odmówić racji argumentacji mieszkańców. Stojąc przy drodze krajowej DK28 nie można przestać się dziwić. W miejscowościach, które w chwili obecnej nie posiadają chodników, a także usytuowanie szkoły, żłobka gminnego, kościoła i kaplicy cmentarnej budzi sporą kontrowersję do planowanego projektu.

Co na to władze samorządowe?

Od ponad dwóch lat mówi się o łączniku S-19 z Sanokiem. W tym celu, z inicjatywy burmistrza miasta Sanoka Tomasza Matuszewskiego zbierano podpisy na petycjach, które zostały złożone do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka i chyba już dawno żadna inicjatywa nie spotkała się z tak zgodnym, szerokim i pozytywnym odzewem. Łącznik do Sanoka jest potrzebny! Wzrośnie na tym nie tylko atrakcyjność przyległych do miasta gruntów, ale przede wszystkim usprawni to transport, a także poprawi standard podróży kierowców. Za takim rozwiązaniem obstają również przedsiębiorcy, którzy widzą w tym szansę na szybszy transport swoich produktów. W związku z planowanym zakończeniem etapu inwestycji w Nowosielcach skontaktowaliśmy się z władzami samorządowymi, by przedstawili, jak wygląda ich stanowisko w powyższej sprawie.

Burmistrz Miasta Sanoka Tomasz Matuszewski

Planowane zakończenie inwestycji w Nowosielcach jest krzywdzące nie tylko dla mieszkańców, zarówno Nowosielec jak i Pisarowiec, chociaż jest to niepodważalne, ale również dla mieszkańców Sanoka. Przeprowadzenie szlaku komunikacyjnego w taki sposób zamiast usprawnić, to w moim przekonaniu utrudni ruch, a przecież nie o to nam chodzi. Ponadto, południowo – wschodnia część województwa podkarpackiego od zawsze zmaga się z problemem ograniczonej dostępności do głównych szlaków komunikacyjnych, co skutkuje ograniczeniem atrakcyjności dla inwestorów, a także zredukowaniem potencjału gospodarczego. Mamy świadomość, jak atrakcyjnym kierunkiem na mapie Polski są Bieszczady, korki wielokronie paraliżowały Sanok, zanim obwodnica miasta została oddana do użytku. Od początku mówiło się o wyprowadzeniu ruchu tranzytowego poza centrum wszystkich miejscowości leżących w rozwidleniu dróg, dlatego moje zdziwienie budzi wariant jaki został zaproponowany z zakończeniem odcinka w Nowosielcach. Nie ma wątpliwości, że łącznik do Sanoka jest niezbędny i o to zabiegam od ponad dwóch lat. Prowadzę rozmowy i przekonuje władze krajowe do tej inwestycji, a także zapewniam o jej wadze dla naszego regionu. Na dniach zamierzam spotkać się z mieszkańcami Nowosielec i Pisarowiec, by zapewnić ich o moim wsparciu. Budowa odcinka od Miejsca Piastowego do Sanoka i jego zasadność nie budzą moich wątpliwości. Nie wyobrażam sobie również, by ruch tranzytowy miał przebiegać przez Nowosielce i Pisarowce, skoro uwarunkowania terenu dają możliwość do przeciągnięcia cztero kilometrowego odcinka, który połączyłby Sanok z drogą szybkiego ruchu.

Starosta Powiatu Sanockiego Stanisław Chęć

Cały czas zabiegamy o łącznik do ronda Andrzeja Boboli. W tym zakresie prowadziliśmy rozmowy z ministrem infrastuktury Andrzejem Adamczykiem, skierowaliśmy szereg pism do GGDKiA, mamy wsparcie starosty krośnienskiego, a także prowadziliśmy rozmowy z dyrektorem oddziału GDDKiA w Lesku i Rzeszowie. Myślę, że nasza argumentacja trafiła do władz, zarówno minister jak i dyrektor w Rzeszowie mają to na uwadze, jednak my nie zaprzestaniemy procedować. Chcemy by ta inwestycja doszła do skutku. Jednym z naszych argumentów była kwestia oszczędności, zamiast budować wiadukt za czterdzieści milionów można te pieniądze wykorzystać na wybudowanie 4,5 km odcinka do Sanoka. Przekonywaliśmy również, że wprowadzenie tranzytu do Nowosielec i Pisarowcem jest złym i szkodliwym dla mieszkańców rozwiązaniem. Wzmożony ruch w tych miejscowościach będzie uciążliwy dla mieszkańców. Widzę problemy pieszych, dzieci zmierzających do szkoły przy tak natężonym ruchu, a także kierowców, którzy mają problem z wyjazdem ze swoich posesji. Byłem obecny na zorganizowanym przez mieszkańców spotkaniu, zebrało się sporo ludzi, z uwagą wsłuchiwałem się w padające argumenty i całkowicie się z nimi zgadzam. Na odcinku zarówno w Besku, jak i w Długim zostaną doprowadzone dwa zjazdy na drogi powiatowe z drogi szybkiego ruchu i uważam, że będą one wystarczające. Zakończenie inwestycji w Nowosielcach nie jest dobrym rozwiązaniem i w dalszym ciągu będę zabiegał o łącznik do Sanoka, a dokładnie do Kotarowiec, gdzie miałby zostać wybudowany węzeł z przebudową kilometrowego odcinka do samego ronda Andrzeja Boboli. Po wstępnych rozmowach z dyrektorem GDDKiA i ministrem Adamczykiem jestem dobrej myśli.

Na podobnym stanowisku stoi również sekretarz Gminy Sanok Paweł Wdowiak

Jesteśmy, z panią wójt gorącymi zwolennikami budowy łącznika S-19 z Sanokiem i mocno wspieramy tę inicjatywę na wszelkich możliwych frontach. Obecne rozwiązanie z budową wiaduktu w Nowosielcach jest ekonomicznie niezasadne. W moim przekonaniu inwestor powinien ponownie rozpatrzyć ten wariant i zamiast budować wiadukt za około czterdzieści milionów poprowadzić dalszy etap drogi szybkiego ruchu prosto do Sanoka, bez budowania wiaduktu, ponieważ trakt wiódłby wzdłuż torów kolejowych, na terenach praktycznie niezabudowanych. Takie rozwiązanie wydaje się właściwie, tym bardziej że uwarunkowanie terenu pozwala na wykonanie odcinka od Nowosielec do Kostarowiec, jak zakładał pierwotny plan i gdzie bez większych przeszkód mógłby powstać węzeł przy skrzyżowaniu na drogę miłości. Mamy tam do czynienia z delikatnym wzniesieniem, ale jest ono mniejsze niż to na obwodnicy Sanockiej, a więc to żadna przeszkoda i ten wariant z pewnością będzie mniej kosztowny niż ten z budową wiaduktu i ronda w Nowosielcach. Ponadto drogi szybkiego ruchu są budowane by zwiększyć, a nie zmniejszyć prędkość przepustową. W momencie gdyby inwestycja miałaby się zakończyć w Nowosielcach efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Na tym odcinku powstanie naturalny zator, kiedy cały ruch tranzytowy wpadnie na wąską drogę krajową, co stworzy zagrożenie dla kierowców, pieszych, a także stanie się swoistym utrapieniem dla mieszkańców. Dlatego mocno kibicujemy budowie łącznika do Sanoka i nie zaprzestaniemy czynić starań, by ta inwestycja doszła do skutku.

Powyższe wypowiedzi budzą nadzieję, iż uda się przekonać inwestora do zmiany decyzji, bądź dodać łącznik z Sanokiem, do zaplanowanej inwestycji, omijając przy tym Nowosielce i Pisarowce. W powżyszej sprawie skierowaliśmy również zapytania do wójt Gminy Zarszyn Magdaleny Gajewskiej oraz do dyrekcji Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad Oddziału Rzeszowskiego i głównej siedziby w Warszawie, a także do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Mamy nadzieję, iż poznacie państwo ich odpowiedzi w kolejnym numerze Tygodnika Sanockiego.

esw