Kto się cieszy z zakazu handlu w niedzielę?

Minął rok 2018, rok niedziel niehandlowych. Nie tylko w Sanoku, w soboty poprzedzające taką niehandlową niedzielę, w sklepach dzieją się wręcz dantejskie sceny. Klienci nieprzyzwyczajeni do dni wolnych od zakupów wrzucają towary do wózka w ogromnych ilościach. Wieczorami w większych marketach widać puste półki, zwłaszcza te z napojami i żywnością. Niedziele niehandlowe zarządzono, mając na względzie dobro pracowników, by mogli więcej czasu spędzić z rodzinami. Czy rzeczywiście tak się dzieje?

Zmiany dla pracowników

Jedna z kierowniczek regionalnych dużej sieci relacjonuje: – Przed zmianami, przy pełnej ekipie, kierownicy starali się ustalać grafik dla pracowników, tak by co drugą sobotę i niedzielę mogli mieć wolne. Jeżeli ekipa była zgrana i pracownik chciał mieć „długi weekend”, wystarczyło się dogadać, zamienić, by mieć wolne jeszcze w piątek lub w poniedziałek i wtedy rzeczywiście odpocząć, spędzić czas na wycieczce z rodziną lub zrobić generalne porządki w domu lub ogródku. Pracownicy, przyzwyczajeni do takiego systemu, nie narzekali. Po zmianach dotyczących zakazu handlu w niedzielę w soboty ruch w sklepie jest kilka razy większy niż zwykle. Pracownicy są zmuszeni do posprzątania po klientach, na co często brakuje im czasu. Przed północą muszą opuścić sklep – zakaz handlu w niedzielę jest równoznaczny z zakazem pracy w ogóle, przez całą niedzielną dobę.
W niektórych marketach ustanowiono na przykład nową zmianę, która rozpoczyna się o godzinie 00:15 z niedzieli na poniedziałek. W Lidlu, na przykład, wydłużono godziny pracy marketów i poniedziałkową zmianę pracownicy zaczynają o 5.00 rano. Czasami tak się dzieje, że pracownicy wychodzą, a kierownicy zostają, by zabezpieczyć psujące się szybko towary lub dokończyć pracę.

Aby zapewnić sprawne funkcjonowanie sklepów, a także by zagwarantować klientom, że w godzinach szczytu otwarte będą wszystkie kasy, w te dni w sklepach sieci Biedronka w skali całego kraju pracuje kilka tysięcy osób więcej, niż podczas weekendów z niedzielą handlową.

Jedynie Kaufland w związku z wprowadzeniem ustawy ograniczającej handel w niedziele nie zreformował godzin pracy. Niemniej kolejki do kas są tam w soboty wyjątkowo długie.

Co to oznacza dla pracowników większych sieci?

Zarówno w Biedronce i Lidlu wprowadzono zakaz wolnego dnia w soboty dla wszystkich pracowników. Każdy pracownik musi być w pracy przed wolną niedzielą. Dodatkowo, po takiej sobocie, wszyscy pracownicy muszą się stawić do pracy w poniedziałek, by „dotowarować” sklep. Poniedziałek jest również wyjątkowym dniem w większości sieci handlowych, bo właśnie wtedy startują nowe promocje i gazetki promocyjne. – Oprócz zwykłego dotowarowania trzeba więc przygotować asortyment promocyjny, zrobić rotację towaru na ekspozycjach, zmienić cenówki. Niestety w soboty brakuje czasu, by dokonać takich zmian – mówi kierownik jednego z marketów.
W przypadku Lidla pracy jest sporo, bo sieć opiera swoją strategię na dużej rotacji artykułów promocyjnych. Sytuacja taka ma miejsce, chociażby w przypadku tygodni tematycznych.

Wolne niedziele dla pracowników handlu na… odespanie soboty.

Jednym z głównych argumentów pomysłodawców postulujących zakaz handlu był odpoczynek. Pracownicy sklepów mieli dostać wolną niedzielę, by móc ją spędzić z rodzinami i przyjaciółmi. Niestety, stało się inaczej, na razie dla pracowników Biedronki i Lidla, ale niewykluczone, że w większych miastach supermarkety, ale także galerie handlowe, będą otwarte do północy.

Rozmawiając z pracownikami (kierownictwem) Biedronki i Lidla dowiadujemy się, że nie tylko szeregowi pracownicy sklepu narzekają na wolne niedziele. Kierownictwo ma problem ze… zwolnieniami lekarskimi. Kiedy zbliża się wolna niedziela, liczba „nagłych zachorowań” wzrasta. Pracownicy przynoszą zwolnienia. Trudno oczywiście wyrokować, że dzieje się tak nie na skutek choroby, lecz ze względu na ogrom pracy, jaki trzeba wykonać przed niedzielą handlową i żeby rzeczywiście spotkać się z rodziną. Takich problemów nie było, kiedy wcześniej pracownik był pewien dwóch wolnych całych weekendów w miesiącu.
Drugim problemem są zwiększone ilości promocyjnych towarów w piątki i soboty i zbyt małe magazyny. Jeśli towar nie musi stać w chłodni, to jeszcze da się przeżyć, ale co zrobić na przykład z dwa razy większą ilością produktów na grilla, nabiału czy ryb, które muszą być magazynowane w chłodniach? To, co się dzieje na zapleczu, trudno opisać.

A co z mniejszymi sklepami? Jak twierdzą pracownicy, telefon w sobotę od pracodawcy zaczyna stawać się rutyną. Przed wolną niedzielą nie można wyjechać za miasto, bo kiedy zmianowi pracownicy nie wyrabiają, ściągani są ci, którzy według grafika mają wolne. Wolny cały weekend w handlu odchodzi w zapomnienie…

W roku 2019 tylko ostatnie niedziele miesiąca będą niedzielami handlowymi. Jak pokazuje doświadczenie, klienci nie nauczyli się i mało prawdopodobne jest to, że się nauczą robić zakupy w inne dni niż soboty. Pracownicy sieciówek obawiają się, że wolny weekend to będzie tylko ten jeden w miesiącu. Ustawa, która miała im zapewnić więcej czasu z rodziną, zrobiła zupełnie coś odwrotnego – tak twierdzą.

A co z osobami, które dorabiały w weekendy np. w galeriach handlowych? Dorabiają nadal. Niektórzy właściciele sklepów w soboty podwajają liczbę sprzedających i dla tych, którzy chcą znaleźć pracę, nie ma problemu. Problemem są stawki.
Wielu studentów nie chce pracować w sklepach ze względu na zbyt małe zarobki. Zamiast tego wolą poświęcić czas na dodatkowe kursy czy po prostu na naukę. Niewiele ponad 12 zł na godzinę, nie zachęca studentów do „użerania się” z klientami. Tak jest w Sanoku. Inaczej ma się sytuacja w większych miastach, gdzie pracownicy są w ciągłej rotacji i pracodawcy dzięki lepszej pensji chcą dobrych, sprawdzonych pracowników utrzymać jak najdłużej.

Co nam, klientom dały wolne niedziele? Jeśli chodzi o zakupy w soboty, to dłuższy czas spędzony na szukaniu miejsca parkingowego, potrójne kolejki (po pieczywo, po mięso i sery, do kasy) i więcej nerwów podczas zakupów. Niestety przy ilości godzin, jaką trzeba spędzać w pracy, niewielu z nas ma czas w piątek wybrać się po zakupy. Zostaje sobota.

W nowym roku przepisy dotyczące zakazu handlu w niedziele się zaostrzają. W 2019 roku handel będzie się odbywał tylko w jedną niedzielę w miesiącu – ostatnią, a także w dwie kolejne niedziele poprzedzające Boże Narodzenie i w jedną niedzielę poprzedzającą Wielkanoc. W pozostałe niedziele zamknięte będą m.in wszystkie super- i hipermarkety, dyskonty czy większość sklepów w centrach handlowych. Pracować będą mogły małe sklepy, pod warunkiem, że ich właściciel sam stanie za ladą. Zakaz handlu nie dotyczy też m.in. cukierni, lodziarni, stacji paliw, kwiaciarni, sklepów z prasą i kawiarni. Poza niedzielami zakaz handlu obowiązuje w święta. W 2019 r. Tych świąt jest 13, z czego 10 wypada w inne dni, niż niedziela.

ew