„Dziewczyna z gór” Małgorzaty Wardy

Z Gdyni o Bieszczadach

Małgorzata Warda – pisarka, malarka, rzeźbiarka – jest absolwentką” Akademii Sztuk Pięknych i  laureatką kilku konkursów literackich. Jej prozatorskim debiutem była książka „Dłonie”, wydana w roku 2005. Ostatnia jej powieść „Dziewczyna z gór”, poruszająca trudny temat manipulacji, rozgrywa się w bliskich nam bieszczadzkich lasach i miasteczkach.

Małgosiu, nie ukrywam, że przeczytałam ostatnią powieść „jednym tchem” i fragmenty, które mnie urzekły, to opisy przyrody, miejsc i bieszczadzkiej fauny. Mieszkasz w Gdyni, a czytając miałam wrażenie, że pochodzisz z Cisnej… Skąd znajomość bieszczadzkich zakątków?

Bieszczady to moja wielka miłość, przyjeżdżamy tutaj z mężem, kiedy tylko jest taka możliwość. Gdy więc powstawała „Dziewczyna z gór”, było dla mnie oczywiste, że tak trudną relację pomiędzy bohaterami muszę osadzić w pięknym krajobrazie. Skontrastowałam porwanie dziewczynki i jej rozpaczliwe próby powrotu do domu z zimowymi górami. Przede wszystkim szukałam miejsca „poza światem” i znalazłam je, kiedy oglądałam pejzaże ze szczytu Tarnicy. Pisząc potem książkę, miałam przed oczami najpiękniejsze zakątki Bieszczad, chciałam, żeby moi bohaterowie przeżyli coś wyjątkowego w wyjątkowym miejscu, jednak książkowa topografia gór jest zgodna z mapą istniejącą tylko w mojej głowie.

Skąd tak dobrze znasz zwyczaje wilków?

Odkrywanie bieszczadzkiej przyrody skierowało moje zainteresowanie na jedne z najinteligentniejszych drapieżników, jakie żyją na tych terenach. Miałam możliwość rozmawiania z człowiekiem, który zajmuje się wilczymi stadami, korzystałam też z wiedzy i badań naukowców – poznawanie zachowania wilków było dla mnie cudowną przygodą. Książka wymagała ode mnie dobrych przygotowań, po raz kolejny musiałam sięgnąć również po pomoc policjanta, który urealnił książkowe śledztwo, korzystałam też z porad psychologa, który pomógł mi zrozumieć Jakuba i dorosłą Nadię..

Manipulacja – skąd pomysł by poruszyć taki temat?

Manipulacja wydaje mi się na tyle intrygującym zagadnieniem, że kiedy moja redaktorka, Ania Derengowska, zapytała, czy nie chciałabym napisać czegoś o manipulacji, nie musiałam długo się zastanawiać. Już wówczas planowałam powieść, w której chciałam pokazać trudną relację pomiędzy małą dziewczynką, wychowaną w poczuciu bezpieczeństwa i miłości, a młodym mężczyzną, który ją wywiezie w góry, do domu leżącego poza cywilizacją i okaże się człowiekiem bardzo skrzywdzonym w przeszłości.  Temat manipulacji doskonale połączył tę historię.

Czy uważasz, że osoba, która doświadczyła przemocy w dzieciństwie, ma szansę „wyrosnąć z tego”?

Według mnie nigdy nie wyrasta się z przeszłości. Dzieciństwo jest czasem, gdy powinno się czuć bezpiecznie i być otoczonym miłością, jeśli tak nie jest, dziecku wyrządza się ogromną krzywdę na całe życie. W pracy nad powieścią spotykałam dorosłych, którzy ciągnęli za sobą złą przeszłość jak balon przytroczony do nogi, nie umiejąc się jej pozbyć, mieli problemy ze sobą i z relacjami z innymi ludźmi. Na szczęście ludzie coraz częściej korzystają z pomocy psychologów i „przepracowują” z nimi najtrudniejsze doświadczenia, co pomaga im ułożyć sobie życie.

Twoi bohaterowie są bardzo przekonujący; czy istnieją ich „odpowiedniki” w rzeczywistości?

Nadię opisywałam, patrząc na moją córkę, jedenastoletnią Sylwię. Sylwia właściwie codziennie mnie zaskakuje, z jednej strony wykazuje mądrość dorosłej osoby, a chwilę potem znowu jest tylko dzieckiem. Właśnie taka jest moja książkowa Nadia: jest dzieckiem, którego świat wywraca się do góry nogami, a ona musi bardzo szybko dorosnąć. Jeśli zaś chodzi o pozostałych bohaterów, to powstali w mojej wyobraźni.

Fabuła wciąga, zaskakuje, a koniec sprawił, że o książce myśli się jeszcze bardzo długo po jej odłożeniu. Powstanie część druga?

Bingo! Kiedy kończyłam pracę nad „Dziewczyną z gór”, czułam, że nie wyczerpałam tematów w niej poruszonych. Jakub i Nadia wciąż żyli w mojej głowie, po raz pierwszy łapałam się na tym, że zamiast myśleć o nowym projekcie, wracam do nich, układam w myślach ich losy, szukam wyjścia z sytuacji, w której ich pożegnałam na ostatniej stronie powieści. Ogromnie ucieszyłam się z dobrych opinii czytelników, gdy książka wyruszyła „w świat”, chyba nigdy wcześniej nie usłyszałam tylu pytań o ciąg dalszy opowieści, więc zdecydowaliśmy z Wydawcą, że napiszę drugą część. Książka właśnie powstaje, a ja się cieszę, że mogę ją pisać w Bieszczadach!

W twoich książkach poruszane są tematy trudne, hejt, gwałt, manipulacja. Czy w drugiej części „Dziewczyny z gór” manipulacja będzie wiodącym tematem?

W drugiej części „Dziewczyny z gór” chciałabym skupić się na miłości. To dopiero będzie dla mnie wyzwanie. Każdy temat, który poruszam w książkach, jest dla mnie ogromnie ważny, każdy łączy się z konkretną osobą, która zaprosiła mnie do poznania jej historii i poruszyła tak mocno, że stałam się „jej głosem”. Można powiedzieć, że mam poczucie misji, uważam, że skoro jest okazja, by opowiedzieć Czytelnikowi historię, chcę mówić o najważniejszych dla mnie sprawach i wypowiadam się w imieniu skrzywdzonych kobiet i dzieci. Jestem bardzo ciekawa, co przyniesie ze sobą opowieść o trudnej miłości.

Na koniec pytanie – czy byłaś już w Sanoku?

Jeszcze nie miałam okazji być w Sanoku, ale oczywiście mam nadzieję to nadrobić.

Rozmawiała Edyta Wilk