Daniel Kopiec – Deka Furniture

Daniel Kopiec zarejestrował swoją firmę niespełna pół roku temu. Produkcja mebli była jego wieloletnim marzeniem. Przez kilka lat pracował za granicą, gdzie odkładał pieniądze na rozpoczęcie własnej działalności. Deka Furniture wystartowało i ma już swoich sprzymierzeńców. O swojej drodze do marzeń, pasji do drewna oraz planach na przyszłość opowiedział Edycie Wilk.

Przedsiębiorcy z którymi rozmawiam, często mają zupełnie inne wykształcenie niż zajęcie, które teraz uprawiają. Opowiedz jak to jest w twoim przypadku?

Podobnie! Nawet mój wyjazd za granicę nie był związany z tym dokładnie co robię teraz, ale właśnie w Anglii spotkałem inspirację. Bywałem w dzielnicy, w której były same sklepy z meblami. Obserwowałem meble i postanowiłem, że sam spróbuję projektować i produkować meble. Oczywiście nie takie drogie jak w Anglii, gdzie niektóre stoły kosztowały nawet 100 tys. funtów! Jednak już wtedy wiedziałem, że będzie to drewno. W mojej głowie zrodził się pomysł łączenia drewna z metalem. Wróciłem do Polski, kupiłem maszyny i najpierw zrobiłem kilka sztuk na swoje potrzeby.  Wtedy zacząłem starać się o dotacje, ale zaczęły się schody. W naszym kraju jest tak, że aby dostać dotację potrzebny jest papierek ukończenia szkoły związanej z działalnością, jaką chce się wykonywać. Zupełnie nie mają znaczenia umiejętności nabyte prze dana osobę lub jej pasja. Ile razy jest tak, że na przykład wysyła dziecko na studia ekonomiczne, a dziecko wraca i postanawia otworzyć przykładowo warsztat krawiecki, bo wcześniej w rodzinie wszyscy z pokolenia na pokolenie szyli i mają fach w genach. Trudności przy dostaniu dotacji były ogromne. Nie mając wyjścia musiałem pójść na kurs, by dotację otrzymać.

Kurs oczywiście był płatny?

Oczywiście, że tak! Inaczej bym nie dostał dotacji. Dotacja to nikły procent mojego parku maszynowego, ale dlaczego miałbym się o nią nie starać? Oprócz oszczędności, które zainwestowałem w firmę, dotacji, musiałem się pozbyć również ukochanego motocykla. Niestety jednoślad musiał zostać zamieniony na busa, którym mogę przewozić materiały. Troszkę tęsknie za nim, ale mam nadzieję kiedyś sobie kupić inny, lepszy.

 

Od czego zaczynałeś produkcję?

Początkowo były to małe rzeczy. Skrzynie na biżuterię, stoliki, toaletki itp. to były pierwsze moje produkty. Stworzyłem stronę na Facebooku i Instagramie, zacząłem pokazywać swoje dzieła, które zaczęły się cieszyć coraz szerszym powodzeniem.

https://tygodniksanocki.pl/tag/edyta-wilk/A półki „plaster miodu”? Robią furorę, sprawdziłam!

Tak, rzeczywiście. Podobne półeczki wypatrzyłem na Pintereście i zrobiłem kilka na próbę. Teraz sprzedaje się ich mnóstwo. Oczywiście półki są drewniane, ale na życzenie klienta maluję je na dowolne kolory, dorabiam drzwiczki czy dodaję inne specjalne elementy. Cieszą się ogromną popularnością.

Opowiedz o twojej kolekcji mebli, jak powstała, no i skąd pomysł na jej nazwę?

Jest to kolekcja „Ana”, która powstała przypadkowo, a w sumie nieprzypadkowo. Przyjechał  do mnie przyjaciel wraz z żoną. Byli w trakcie wprowadzania się do nowego domu. Żona widząc moje prace, stwierdziła, że zatrudni mnie do zaprojektowania i wykonania mebli. I tak powstała kolekcja Ana” która powstała z inspiracji i sugestii żony przyjaciela – Anny. Z czasem zacząłem troszeczkę modyfikować elementy kolekcji, wprowadziłem inne nóżki, które łatwiej można zainstalować. Dodałem fronty heksagonalne, z drzewa naturalnego oraz malowane. Większość mebli jest wysyłana do klientów poza granice Sanoka, więc zadbałem o to, by montaż był łatwy, a elementy zarazem solidne i mocne. Obecnie wprowadzam nowe fronty heksagonalne z orzecha. Co prawda nie jest to tani materiał, ale podoba się klientom i chcą dopłacić za efekt. Dodatkowo niektóre elementy wzoru heksagonalnego będą z metalu miedzi, bądź mosiądzu – efekt będzie wyjątkowy.

Drewno i metal. Widzę, że ludzie wracają do sprawdzonych surowców. Też to zauważasz?

Tak. Nie robię szuflad na metalowych, współczesnych prowadnicach. Wykorzystałem wiedzę z poprzednich pokoleń i robię je na zasadzie połączenia „na jaskółczy ogon”. Dzięki temu klientowi nigdy nie popsują się prowadnice. W takich szufladach nie ma się co zepsuć! Na początku obawiałem się takiego rozwiązania, jednak wykonałem testy i takie połączenia wypadają idealnie. Opowiem o jeszcze jednej ciekawostce. Barwię w sposób naturalny drewno, tak, że robi się ciemne, prawie czarne. Zabiegowi poddaje się tylko jeden rodzaj drzewa. Barwienie ze względu na opary wymaga wiele ostrożności, ale efekt jest znakomity. Zwolennicy mebli z naturalnego ciemnego drewna nie będą rozczarowani, gdy odwiedzą mój sklep.

Zacząłeś od garażu.

Tak, ale niebawem chcę przenieść się na halę. Cieszę się z tego bo maszyn jest mnóstwo. Muszę mieć miejsce do składowania mebli i do nowych projektów. Na razie robię wszystko sam, ale patrząc na zamówienia, wiem, że będę musiał zatrudnić pracowników.

Jako przedsiębiorca, co chciałbyś aby się zmieniło, by lepiej pracowało się takim osobom jak ty?

Po pierwsze dotacje powinny być łatwiej dostępne. Upieranie się przy danym wykształceniu do działalności jaką się chce prowadzić jest absurdem. Już dawno minęły czasy w których po studiach dostawało się pracę w wyuczonym zawodzie. Mało tego. Ludzie kreatywni ewoluują, zmieniają miejsca zamieszkania, odkrywają nowe pasje. Najlepsi kucharze często nie mieli ukończonej gastronomii, tylko uczyli się od babć, dziadków czy kogoś z najbliższego otoczenia. Zabraniać takiej osobie ubiegania się o dotację, kiedy ma w sobie pasję i pracę w sercu? Według mnie to nielogiczne. Zwłaszcza, że nie łudźmy się, dotacje to mały procent wkładany w nowe przedsiębiorstwo. Druga sprawa to lokale i ich ceny. Jestem na początku działalności. Nie stać mnie w pierwszych miesiącach opłacać halę za 3 tyś miesięcznie. Zamiast tych kosztów wolałbym pracownika. Sanok posiada bardzo małe zaplecze lokalowe. To duża trudność.

Drewno nie należy do najtańszych produktów, jednak jest na nie zapotrzebowanie?

Dokładnie. Część ludzi docenia wygląd i trwałość drewna. Wolą zapłacić wiekszą cenę wyjściową za umeblowanie mieszkania, dostać to czego oczekują i potem latami mieć spokój. Dodatkową zaletą drewnianego otoczenia jest to, że jest ekologiczne i zdrowsze. Sztuczne powierzchnie sprzyjają powstawaniu alergii. Natomiast ekologia ma to do siebie, że nawet zniszczone drewniane meble mogą po odnowieniu służyć nam latami. Stosunkowo tanio można je zmodyfikować, zmienić fronty i już mamy nowe wnętrze. Wystarczy popatrzeć na sanocki skansen. Kilkusetletnie domy, które są narażone na zmiany pogodowe, przy odpowiedniej konserwacji mają się dobrze. Meble w większości stoją w klimacie niezmiennym. Odpowiednio pielęgnowane mogą służyć nam dziesiątki lat, a nawet setki. Dlaczego tego nie doceniać? I skoro drewno wykorzystywane jest przez lata odpada problem śmieci. W ogóle odpada problem utylizacji, bo drewno jest naturalnym materiałem, który można spalić! Nie ma lepszego materiału!

Jakie masz plany na przyszłość?

W przyszłości chce się nastawić na seryjne produkcje. Nie meble na wymiar pod jednorazowe zamówienie, tylko konkretne kolekcje, z których klient będzie mógł wybrać podobające się elementy i stworzyć własna przytulną przestrzeń. A prywatnie za tydzień w sobotę staje na ślubnym kobiercu, więc będę musiał zająć się umeblowaniem własnego domu.