Nadleśnictwo Brzesko – Leśnictwo Melsztyn – Zakliczyn. Amelia zaprasza

O tym, że bardzo lubię swoją pracę pisałam wielokrotnie. Nie tylko robię to co kocham, ale także poznaje nowe miejsca w które zapewne ,,nie zapuściłabym” się przy innych okolicznościach. Tak było i tym razem. Nadleśnictwo Brzesko – Leśnictwo Melsztyn – Zakliczyn. W tamte tereny Państwa zapraszam.

Jak już wspomniałam mój pobyt związany był z pracą. Badanie bioty mchów i porostów rozmieszczonych na dębach. Dzięki przychylności Pana Leśniczego Józefa Micała mogliśmy w bezpiecznych i naziemnych warunkach wykonać podobne badania co prowadzimy już od kilku lat na terenie Wigierskiego Parku Narodowego tylko bez wspinaczki – a to dość ułatwia. Tak więc 3 dni spędzone w lesie, będąc już gdzieś nie sposób chociaż w minimalnym stopniu zobaczyć turystyczno-historycznych miejsc.

Nadleśnictwo Brzesko – Leśnictwo Melsztyn – Zakliczyn. Amelia zapraszaPierwszy nasz cel to Dwór Stadnickich w Wielkiej Wsi. Jest to barokowy dwór otoczony resztkami dawnego parku. Jeden ze studentów Uczelni Państwowej podjął się zinwentaryzowania drzew w historycznym (pod nadzorem konserwatora zabytków) parku. Mapy, szkice czy doniesienia o usytuowaniu drzew pozwolą na analizę nie tylko samych gatunków (sprowadzanych często z dalekich zakątków świata), ale także na analizę ich żywotności, przyrostu itp. Na początku XVIII wieku majątek kupił Piotr Stadnicki i zapewne na jego zlecenie wzniesiono dwór i założono park krajobrazowy. Obecny wygląd dwór zawdzięcza Janowi Stadnickiemu, który w czasie remontu zmienił wygląd budynku, zlecając wykonanie przebudowy znanemu krakowskiemu artyście Tadeuszowi Stryjeńskiemu. Dwór nakryto łamanym, polskim dachem, w którym umieszczono mansardowe okna. Dobudowano oranżerię i kaplicę. Cała bryła nabrała przesadzistościi ” swojskości” tzw. polskiego dworu.

Przed wojną w dworze znajdowała się cenna biblioteka, empirowe meble oraz obrazy znanych artystów m.in. Wojciecha Kossaka. W okresie międzywojennym majątek przeżywał trudności finansowe, a rodzina (wdowa z pięciorgiem dzieci) zmuszona była żyć dosyć skromnie.

W czasie II wojny światowej majątek miał przymusowego zarządcę, a w 1945 roku rodzinie nakazano opuszczenie dworu. Następnie w dworze umieszczono bibliotekę, później m.in. przedszkole i świetlicę. Budynek jeszcze kilkukrotnie zmieniał właścicieli, którzy jednak o niego nie dbali. Od całkowitej ruiny uratowała go w 1982 roku kuria w Tarnowie. Ponieważ obok dawnego parku powstał nowy kościół, kuria postanowiła kupić zdewastowany dwór z przeznaczeniem na plebanię. Budynek starannie odrestaurowano a plebania znajduje się w nim do dzisiaj. Ksiądz z chęcią zaprasza do środka, aby zobaczyć ,,kawałek” historii i kulturę tego terenu. Rozglądając się dookoła widzimy także dawne zabudowania spichlerzy, wartowni i mieszkań służby.

Całkowicie przypadkiem namawiam znajomych na Górę Panieńską. Związana jest z nią legenda o polskich amazonkach walczących z mężami. W II poł. XI w. Bolesław Śmiały dwukrotnie wyruszał z interwencją do Kijowa aby zapewnić tron spokrewnionemu ze sobą księciu ruskiemu Izasławowi. Gdy jego wojska zmuszone były zatrzymać się tam na dwa lata, zniecierpliwione żony rycerzy poznajdywały sobie kochanków. Gdy wieść ta dotarła do Kijowa, wielu rycerzy wyruszyło do domu ukarać żony. Król zaocznie skazał zarówno dezerterujących jak i ich niewierne żony. Zagrożone śmiercią kobiety wraz z kochankami uciekły do Wojnicza, gdzie uzbrojone w miecze, topory i łuki broniły się rozpaczliwie w szańcu utworzonym na pobliskiej górze. W końcu jednak uległy rycerstwu i zostały surowo ukarane. Górę na której toczono walki nazwano „Górą Panieńską”, a kilka wieków później doceniono obronność tego miejsca i postawiono tam zamek. Niektórzy badacze uważali, iż zamek ten nie został nigdy ukończony, jednak przeczy temu fakt pojawiania się na kartach historii wielu panów piszących się „z Trzewlina”.

Zarośnięte obecnie roślinnością wzgórze zamkowe podzielone jest na dwie części oddzielone głęboką na 8 m fosą, która otaczała warownię od południa i zachodu. Na jednej części znajdował się zamek górny o wymiarach około 40 x 40 m a na drugiej również ufortyfikowane przedzamcze, przez które prowadził wjazd do zamku. Obecnie na miejscu zamku górnego postawiono wielki krzyż, odbywają się tu bowiem procesje. Z zamku został niewielki fragment, ale widoki dookoła i historia tego miejsca przekonują do odwiedzenia tego zakątka. Niestety po pozostałościach romantycznych schadzek widać iż to miejsce ma coś z miłosnych uniesień…

O tej samej nazwie jest także rezerwat przyrodniczy utworzony w 2003 roku na powierzchni przeszło 60 ha. Przedmiotem ochrony w rezerwacie są stanowiska występujących tutaj, a rzadkich w Polsce gatunków storczyków – storczyka bladego i storczyka purpurowego (jedyne stanowisko w Karpatach).
Zaraz przy naszej agroturystyce mieścił się już ostatni zamek na naszej liście. Mianowicie Zamek herbu Leliwa w Melsztynie. Ruiny zamku w Melsztynie skrywają wiele tajemnic oraz – być może – legendarne skarby. Pomimo trwających prac weszliśmy pozwiedzać owe ruiny. Od niedawna można zobaczyć wejścia do dolnej części zamku, dalsze fragmenty murów i wiele więcej. Jak wynika ze źródeł pisanych, budowę zamku rozpoczął kasztelan krakowski Spycimir w 1347 roku. Początkowo zamek zajmował wschodni kraniec wzgórza – strome i urwiste stoki były dla niego doskonałą ochroną. Składał się z budynku mieszkalnego z wysuniętą okrągłą wieżą, cysterny oraz z zabudowań gospodarczych.

Pierwszy potwierdzony dokument dotyczący zamku w Melsztynie datowany jest na 26 lipca 1364 roku i dotyczy aktu erekcyjnego kaplicy zamkowej. Jednak legenda mówi, że zamek w tym miejscu powstał jeszcze wcześniej oraz że przez jakiś czas mieszkała w nim bł. Kinga. W XV wieku był on ośrodkiem ruchu husyckiego w Polsce. Kierował nim Spytek z Melsztyna. W 1511 roku podupadli Melsztyńscy sprzedali zamek Mikołajowi Jordanowi z Myślenic. Podczas potopu szwedzkiego zamek obronił się przed wojskami Karola Gustawa i został zniszczony dopiero w czasie walk konfederatów barskich. Czego nie dokonała wojna, tego dopełniły poszukiwania skarbów i rozbiórka murów na budulec. Pozostałe ruiny, to obecnie fragment dużej wieży oraz nikłe resztki murów zamkowych budynków. Wśród ruin znajduje się wejście do lochów, które podobno ciągną się pod Dunajcem aż do odległego o 3 km klasztoru reformatorów w Zakliczynie. Według przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy, lochy znajdują się także pod całym podwórzem zamkowym i zostały w nich ukryte ogromne skarby strzeżone przez samego szatana. Podobno pewien śmiałek wybrał się raz na poszukiwania skarbów, ale zamiast nich znalazł beczkę starego wina – „tak starego, że się już tylko trzymało w skorupie przez czas narosłej, bo całe drzewo beczki było już zupełnie przegnite”

My także znaleźliśmy parę przyrodniczych skarbów. Nasz pobyt na ten rok dobiegł końca, ale jeszcze nam brakuje parę dębów do statystycznie istotnej liczby więc tam wrócimy 😉

Amelia Piegdoń