Sanok to ważny punkt na mapie polskiego hokeja

 

Sanok to ważny punkt na mapie polskiego hokeja mówi MIROSŁAW MINKINA, prezes Polskiego Związku Hokeja na Lodzie

 

Ostatnio kibiców zelektryzowała wiadomość o możliwości rozegrania w „Arenie” Mistrzostw Świata Dywizji IB, których gospodarzem pierwotnie miały być Katowice, jednak w związku z pandemią koronawirusa przeniesiono je na przyszły rok. Jak pan ocenia szanse Sanoka na „przejęcie” tej imprezy.

Na wstępie podkreślę, że Katowice nadal są najbardziej realną opcją. Wszystko rozbija się jednak o pieniądze – chodzi bowiem nie tylko o wynajęcie „Spodka”, ale i zainstalowanie tam lodowiska, a to łącznie koszt ponad miliona złotych. Wkrótce usiądziemy z władzami tego miasta do ponownych negocjacji. Gdyby śląska kandydatura upadła, to wówczas dokonamy wyboru między Sanokiem a Gdańskiem. Na razie szanse oceniam po równo.

Co jest naszym atutem?

Obiekt MOSiR-u, bardzo funkcjonalny i wygodny z logistycznego punktu widzenia. Macie nowocześniejsze lodowisko, choć na potrzeby mistrzostw musiałaby nastąpić wymiana band. Wiem, że dyrektor Tomasz Lasyk napisał już odpowiedni wniosek, do tego stare bandy moglibyśmy od was odkupić. Niestety, brakuje wam lodowiska treningowego, które dla odmiany ma Gdańsk. Być może rozwiązaniem byłoby wybudowanie takiego obiektu np. wewnątrz toru łyżwiarskiego, pytanie tylko, czy jest to wykonalne w ciągu roku?

A baza hotelowa? Słychać głosy, że w Sanoku nie jest wystarczająca…

Bez przesady. W mistrzostwach ma zagrać sześć drużyn, więc dla zawodników, sztabów szkoleniowych, działaczy i sędziów potrzeba będzie miejsc dla maksimum 200 osób. Wiem, że macie więcej.

Kiedy ma zapaść decyzja odnośnie lokalizacji mistrzostw?

We wrześniu. Natomiast pod koniec roku chcielibyśmy u was zorganizować Turniej o Puchar „Solidarności” z okazji okrągłej rocznicy 40-lecia związku.

Czyli dostaniemy mistrzostwa albo turniej…

Na razie nie ma żadnych gwarancji, choć może zdarzyć się nawet tak, że obydwie imprezy. W przyszłości widzielibyśmy także Sanok w roli gospodarza MŚ młodzieżowych lub kobiet.

Przejdźmy do ewentualnego powrotu naszej drużyny do PHL. Słysząc o preferencyjnych zasadach można zapytać: Jak nie teraz, to kiedy?

Dokładnie. Zdecydowaliśmy się na znaczną obniżkę opłat startowych. Cena „dzikiej karty” spadła do zaledwie 10 procent – z 300 na 30 tys. zł. Wpisowe obniżyliśmy z 64 do 50 tys. zł, a dodatkowo zawarte w nim są przejazdy sędziów na mecze, co w sezonie stanowiło około 25 tys. zł. Czyli łącznie wychodzi 80 tys. zł, do tego płatne w trzech transzach. Dlatego też Sanok powinien wykorzystać tę szansę i jak najszybciej wrócić do Ekstraligi. Wasi kibice na to zasługują.

Zapytam o przedwcześnie zakończony sezon 2019/20. W PHL przyznano medale, a w kategoriach młodzieżowych nie, na czym najbardziej ucierpiał Sanok, bo mielibyśmy złota młodzików i żaków starszych oraz srebro juniorów…

To była decyzja trenerów i osób będących najbliżej rozgrywek młodzieżowych. Wiadomo, że za medalami idą konkretne pieniądze, mam jednak nadzieję, że końcowa klasyfikacja będzie taką samą podstawą do rankingów i gratyfikacji finansowych.

Na koniec zapytam, jak się Panu układa współpraca z władzami Sanoka i naszego MOSiR-u?

Bardzo dobrze. Czuję, że zawsze jestem tu ciepło przyjmowany przez burmistrza Tomasza Matuszewskiego. Sanok to ważny punkt na mapie polskiego hokeja.

Bartosz Błażewicz