Walka z nieznanym wrogiem

Od 21 października Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Sanoku decyzją wojewody podkarpackiego został przekształcony na szpital jednoimienny. Od niemal miesiąca placówka przyjmuje tylko pacjentów zakażonych koronawirusem. Osoby, które nie są zakażone COVID-19, nie są przyjmowane. Praca w szpitalu musiała zostać przeorganizowana. O trudach walki z podstępnym i nieznanym wrogiem, mierzeniem się z brakami personelu medycznego oraz o zwykłej codzienności pracy na Oddziale Zakaźno-Obserwacyjnym opowiada lek. Renata Kornasiewicz-Dubiel, ordynator oddziału.

W całej Polsce powstały szpitale jednoimienne, które zajmują się tylko leczeniem pacjentów zakażonych koronawirusem. Taką funkcję od 21 października pełni również sanocki szpital. Personel medyczny codziennie musi mierzyć się z nieznanym i podstępnym wrogiem. Walka trwa nieustannie. Lekarze, pielęgniarki oraz pracownicy szpitala zmagają się nie tylko z koronawirusem, leczeniem pacjentów, ale także muszą zadbać o zdrowie swoje i najbliższych. Tym bardziej, że codzienny kontakt z osobami zakażonymi nie ułatwia im tego zadania. O tej trudnej walce opowiada lek. Renata Kornasiewicz-Dubiel – specjalista chorób zakaźnych i wewnętrznych, ordynator oddziału, która zaczęła pełnić tę funkcję 18 stycznia tego roku.

Pracę ordynatora Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego rozpoczęła pani w styczniu tego roku. Zaraz musiała mierzyć się pani z pandemią koronawirusa. Nie miała pani obaw, czy podała kierowaniu oddziałem w tym trudnym okresie?

Rzeczywiście pracę na tym stanowisku rozpoczęłam w styczniu tego roku, a więc tuż przed pandemią. Nie bałam się tej pracy, bo zawód wykonuję już od wielu lat. Jestem lekarzem chorób wewnętrznych i posiadam specjalizację z chorób zakaźnych, a ponadto w ostatnim czasie byłam zastępcą ordynatora na tym oddziale. Jednak funkcja ta, na pewno wiązała się z pewnymi obawami dotyczącymi sfery organizacyjnej. Chcę zauważyć, że aktualnie w Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym naszego szpitala, oprócz mnie, zatrudniony jest jeszcze jeden lekarz posiadający specjalizację w zakresie chorób zakaźnych, przy czym wykonuje swoje obowiązki w niepełnym wymiarze czasu pracy oraz lekarz w trakcie odbywania specjalizacji. W ostatnim czasie, w związku ze zwiększeniem liczby pacjentów, otrzymywaliśmy również doraźną pomoc w postaci oddelegowania lekarzy z innych oddziałów szpitala.

Szpital od niedawna przyjmuje tylko pacjentów z COVID-19? Czy to dobre rozwiązanie? Co się zmieniło po jego przemianowaniu? Tym bardziej, że z dnia na dzień rośnie liczba chorych.

Szpital w Sanoku został przekształcony w szpital jednoimienny i zajmuje się leczeniem wyłącznie pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2. Nie można jednoznacznie odpowiedzieć, że jest to rozwiązanie dobre lub złe. Z jednej strony sytuacja epidemiczna jaka panuje w kraju, wymaga takich radykalnych rozwiązań w celu zapewnienia opieki wszystkim pacjentom wymagającym hospitalizacji. Oddział Obserwacyjno-Zakaźny, dysponujący jedynie 19 miejscami, sam nie był w stanie tego zadania wypełnić. W tej chwili pacjenci zakażeni koronawirusem leczeni są zarówno na naszym oddziale, jak i na innych oddziałach szpitala. Zwiększyła się liczba miejsc oraz liczba personelu zaangażowanego w leczenie zakażonych pacjentów, ale lekarzy ze specjalizacją w zakresie chorób zakaźnych nadal jest tylko dwóch. Należy jednak podkreślić, że wraz z pojawieniem się koronawirusa nie zniknęły inne choroby. Nadal są pacjenci wymagający np. leczenia kardiologicznego czy chirurgicznego i oni muszą w tej chwili szukać dla siebie miejsca w innych szpitalach. To stanowi problem wynikający z przekształcenia naszego szpitala.

Czy jesteście odpowiednio przygotowani do tej walki? Czy brakuje wam rąk do pracy, a może sprzętu? Ciągle słyszy się o personelu medycznym, który musi odbyć kwarantannę.

Mówiłam już o problemach z obsadą Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego, a więc rąk do pracy nigdy nie było za dużo. Staramy się to nadrobić zaangażowaniem całego personelu. Korzystając z okazji, chcę podziękować wszystkim zatrudnionym na oddziale za ich pracę i poświęcenie. Dużym problemem są także zakażenia wśród pracowników szpitala i dotyczy to także naszego oddziału. Zdarzały się przecież sytuacje, że konieczne było wstrzymywanie wszystkich planowych przyjęć i zabiegów w szpitalu. Korzystanie z posiadanych środków ochronnych na pewno zwiększa bezpieczeństwo w pracy, ale przecież każdy z nas, oprócz pracy w szpitalu, kontaktuje się z bliskimi, idzie po zakupy. Podkreślenia wymaga, że w tej chwili praca lekarzy, pielęgniarek i innych osób obsługujących zakażonych pacjentów jest bardzo ciężka i stresująca.

Oczywiście korzystamy z dostępnych środków ochrony indywidualnej, ale praca w kombinezonach czy rękawicach, które nie przepuszczają powietrza, powoduje wyczerpanie organizmu. Dlatego tak istotne jest zwracanie uwagi na te elementy, które mogą nas wszystkich ochronić przed zakażeniem. Dużo się o tym mówi w mediach, ale przypominania nigdy za wiele. Nośmy maseczki, zachowujmy dystans społeczny (1,5 – 2 m), myjmy i dezynfekujmy ręce, no i chrońmy naszych seniorów, bo oni są najbardziej narażeni na ciężkie komplikacje związane z zakażeniem.

Oddział na co dzień zajmuje się diagnostyką i leczeniem chorób zakaźnych, jednak teraz musicie mierzyć się z czymś nieznanym. Jak wygląda ta walka?

Na co dzień leczymy pacjentów zakażonych chorobami zakaźnymi, a więc koronawirus wpisuje się w nasze doświadczenia i obowiązki. Problem polega na tym, że jest to coś nowego, z czym dotychczas nikt nie miał do czynienia. Uczymy się postępowa- nia z koronawirusem tak jak cały świat, a jest to nauka trudna ze względu na nasilenie epidemii, dużą zakaźność patogenu, brak skutecznych leków, które są wciąż w fazie badań i do- świadczeń, a także trudności, co do rokowań poszczególnych pacjentów. Są osoby, które przechodzą zakażenie całkowicie bezobjawowo, nawet o tym nie wiedząc, a są też takie, które wymagają wspomagania oddechu respiratorem. Są osoby młode, które ciężko chorują, a są też osoby w starszym wieku, które skutecznie walczą z zakażeniem i wracają do zdrowia. Mówiłam o osobach bezobjawowych, chorujących nieświadomie, ale to nie oznacza, że takie osoby nie stanowią zagrożenia dla innych. One też są źródłem zakażenia. To jest kolejne niebezpieczeństwo związane z koronawirusem. Tak właśnie wygląda nasza walka z tym podstępnym wrogiem. Mam nadzieję, że zachowując zdrowy rozsądek i przestrzegając zasad bezpieczeństwa, a przy tym korzystając ze wsparcia medialnego i społecznego, uda nam się go wreszcie pokonać. Jest to tym bardziej istotne w obecnej sytuacji, kiedy w szpitalu w Sanoku leczymy ok. 130 pacjentów z COVID-19 i ich liczba z dnia na dzień wzrasta.

Rozmawiała Dominika Czerwińska