Paradoks

Kot, pani matko, och, kot

Od kiedy pamiętam, intrygował mnie eksperyment z kotem Schrödingera. Bo założenie niby proste, cała rzecz w miarę przejrzysta, a jednak, jeśli się w nią człowiek próbuje wgłębić, poruszyć wyobraźnię, to słychać, jak dyszą obie półkule mózgowe, jak się naciągają zwoje, aż do momentu, kiedy jedno oko, sycone realistycznym doświadczeniem, śledzi kota z krwi i kości, zamkniętego w pojemniku, a drugie próbuje nadążyć za abstrakcyjną kwantową łamigłówką, przywołując pamięć wzorów i równań.
O koniu wiadomo podobno, jaki jest, bo go każdy widzi, o kocie Schrödingera, od kiedy austriacki uczony w 1935 roku zamknął go w szczelnym pudle, wiadomo tyle, że mógłby być, za sprawą kilku dodatkowych czynników i martwy, i żywy jednocześnie, ale nie stwierdzimy tego, dopokąd kota z pudełka nie uwolnimy. Wcześniej będzie on pozostawał w superpozycji czyli w więcej niż jednym stanie naraz. To się skończy, kiedy dojdzie do prostego aktu obserwacji.
W wymyślonej przez Schrödingera sytuacji ważną rolę odgrywa atom, który się rozpada i nie rozpada naraz, i pozostaje równoznaczny z jednocześnie żywym i martwym kotem. Kto sprawia, że cząstka wybiera konkretny stan, decydując o życiu eksperymentalnego kocura? Wszystko, cokolwiek się stanie, i to w kilku wymiarach, będzie pochodną tego, co zrobi i jak się zachowa obserwator.

Dobra literatura jest w stanie nadążyć za projekcjami logicznego umysłu, a przynajmniej dotrzymać mu kroku. „Kto o kim śni? Ja wiem, że śnię o tobie, ale nie wiem, czy ty mnie wyśniłeś” – zaczyna się jeden z dialogów Borgesów, starszego z młodszym, Borgesa eksperymentalnie rozszczepionego na dwie postaci w opowiadaniu „Dwudziesty piąty sierpnia 1983”.
Eugen Wigner, noblista, postanowił rozszerzyć pomysł Schrödingera i kota, umieszczonego w pudełku umieścić w pomieszczeniu, w którym będzie zamknięty człowiek – ten, który otwiera pudło, ma status obserwatora. W superpozycji znajdą się dzięki temu: atom, zwierzę i człowiek. Ale na tym nie koniec, bowiem do eksperymentu mogliby się przyłączać kolejni obserwatorzy, prawdopodobnie w nieskończoność. Każdorazowo superpozycja kończy się, gdy pojawia się obserwator.
Umberto Eco, chętnie sięgający w badaniach nad literaturą po narzędzia z innych dziedzin, w jednej z prac podaje przykłady literackich list, katalogów i wyliczanek, przy czym dzieli je zasadniczo na dwa rodzaje – sposoby przedstawiania rzeczy: opisy skończone, formy pełne i zamknięte, uosabiające porządek i harmonię, których przykładem może być Homerowa wizja tarczy Achillesa, i listy niekompletne, na których końcu czai się zawsze jakieś „i tak dalej…”, kierujące uwagę ku nieskończoności. Mogą one być pomocne w porządkowaniu fragmentów rzeczywistości lub ukazywać chaos świata, według koncepcji, przyjętej przez katalogującego. U Borgesa, na przykład, służą demaskowaniu paradoksów i obnażaniu słabości narzędzi poznawczych, w powszechnym mniemaniu uznawanych za niezawodne.
„Nikt nie jest kimś, jeden człowiek nieśmiertelny jest wszystkimi ludźmi. Jak Cornelius Agrippa, jestem bogiem, jestem bohaterem, jestem filozofem, jestem demonem i jestem światem, co jest nużącym sposobem powiedzenia, że nie istnieję” – prowokuje Borges w opowiadaniu pt. „Nieśmiertelny”.
msw