Czy Demokraci rządzą PiS-em?

W porządku obrad wczorajszej (30 listopada) sesji rady powiatu znalazł się apel do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji o wstrzymanie procedury poszerzenia granic Sanoka. Autorami epistoły skierowanej do ministra są Demokraci Ziemi Sanockiej. 12 radnych zagłosowało za pomysłem przyjęcia apelu Demokratów jako zasadnego i przesłania go do ministerstwa.

Debata jak w Dobrzynie

To, co w XIX wieku opisał wieszcz narodowy w szóstej i siódmej księdze epopei, wcale nie było „ostatnim” zaściankiem czy zajazdem – oglądając i słuchając sesji powiatowej można było odnieść wrażenie, że i dziś mamy bardzo, bardzo wielu „na zagrodzie równych wojewodzie”.  Bo o co tak naprawdę chodzi w apelu Demokratów? Najbardziej chyba o to, co pod koniec debaty powtórzył dwukrotnie przewodniczący Pieszczoch: „Wszyscy reprezentujemy jakieś interesy”…

Wiemy na pewno, o co chodzi radnemu Lewickiemu: o to, że nikt nie zapytał, przed wszczęciem procedury poszerzenia granic, co myśli radny Lewicki o tejże procedurze. „Inni pytali” – pouczał obecnego na sali burmistrza Matuszewskiego.

Kto pyta, nie błądzi, więc pytamy: czyje interesy reprezentują Demokraci Ziemi Sanockiej?

Krytyk jak eunuch?

O tym, że „krytyk i eunuch z jednej są parafii” pisał dowcipnie Boy-Żeleński. Podczas dyskusji nad apelem Demokratów krytyki było wiele, chociaż niewielu radnych – tak jak radny Chrobak – odnosiło się do treści apelu. Większość radnych skupiła się na krytyce polityki uprawianej przez władze miasta. W tej krytyce na wyżyny wzniósł się członek powiatowego zarządu, więc  na potrzeby naszego felietonu nazwijmy go, wybierając jeden Mickiewiczowskich patentów, „Maćkiem nad Maćkami” albo, trafniej – „Kurkiem na kościele”.

Fajnie jest rządzić i pouczać, kiedy za „dobre” rady i decyzje nie bierze się żadnej odpowiedzialności.

Kto rządzi w powiecie sanockim?

Z reprezentacji radnych mogłoby się wydawać, że w powiecie sanockim rządzi Prawo i Sprawiedliwość. Tymczasem to Demokraci Ziemi Sanockiej powoli przejmują stery, co dało się zauważyć podczas głosowania nad losem apelu do MSWiA. 12 głosów poparło propozycję Demokratów, przy 6 przeciwnych i jednym głosie wstrzymującym.

PiS-ie sanocki, miej się na baczności.

Granice miasta, granice demokracji

Gabriela Zapolska miałaby o czym pisać, bowiem mamy do czynienia z wyznaczaniem „granic”, nie tylko administracyjnych, ale też obyczajowych czy wręcz ideologicznych. Demokraci, będąc na wskroś – zwłaszcza deklaratywnie – demokratycznymi, też się czegoś nauczyli od kolegów z partii rzekomo wobec nich, przynajmniej w regionie, opozycyjnej. Gdy chodzi o skuteczność, granice demokracji Demokraci z Sanoka wytyczają według własnych zasad. Otóż jeden z Demokratów został wykluczony z pisania listu do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Dlaczego? Pewnie dlatego, ponieważ z góry założono, że wyrazi zdanie odrębne.

Bogdan Struś, członek Demokratów Ziemi Sanockiej, o apelu dowiedział się już po tym, jak pełny tekst został wprowadzony do porządku powiatowej sesji.

Powiat – czy sanocki tylko z nazwy?

Niedawno starosta powiatu sanockiego wycofał się z organizowania w mieście obchodów Święta Niepodległości. Wczoraj radni powiatu wystąpili – po raz kolejny – przeciw poszerzeniu Sanoka, pomimo że obecny na sali burmistrz Matuszewski wytłumaczył tuż przed głosowaniem, podając przykład ujęcia wody w Trepczy, że miasto, a przede wszystkim podatnik sanocki, tracą na obecnym układzie administracyjnym. Na większości radnych powiatu nie zrobiło to wrażenia. A szkoda, ponieważ powiat zarządza szkołami średnimi, szpitalem oraz ma pieczę nad kilkoma reprezentatywnymi dla miasta ulicami, jak Kościuszki, Mickiewicza, Traugutta czy Stróżowska.

Czy dobre relacje z burmistrzem i radą miasta Sanoka nie są warte choćby kompromisu w sprawie poszerzenia granic? I komu ten kompromis bardziej byłby „do twarzy”? PiS-owi czy Demokratom?

Niech to będą pytania otwarte…

By język giętki wyraził

By język wyraził, co pomyśli głowa, trzeba… od zawsze pomyślunku i znajomości zasad pisowni lub, współcześnie, umiejętności obsługi edytora tekstu. Apel złożony przez Klub Demokratów Ziemi Sanockiej nie miał niestety charakteru pisma zredagowanego w poczuciu szacunku dla adresata. Pełno w nim tzw. „literówek” oraz sformułowań nie do końca w zgodzie z poprawnością stylistyczną. Nauczyciel wymagający od ucznia poprawnego argumentowania rozprawki podkreśliłby pewnie fragment  o trwającym od trzydziestu lat rozwoju gminy wiejskiej jako mało konkretny… Coś niecoś można by umieścić w rubryce „humor zeszytów” – choćby zdanie, że „dążenia niektórych samorządów do zmiany granic gmin i powiatów z natury rzeczy mogą odbywać się jedynie z uszczerbkiem terytorialnym i ludnościowym sąsiadujących jednostek samorządowych”…

Ludzie listy piszą – zwykłe, polecone… Ale żeby nad niechlujnie zredagowanym tekstem debatowali radni powiatu sanockiego, przyjmując go następnie w głosowaniu jako tekst dla Rady reprezentatywny?

Czy leci z nami powiatowy pilot? – pytamy jako dziennikarze i jako wyborcy.