Rozmawialiśmy o wierszach Janusza Szubera

W Sali Gobelinowej sanockiego zamku, gdzie kiedyś tak często były organizowane spotkania z udziałem Janusza Szubera, w czwartek 21 kwietnia odbyła się promocja wyboru wierszy, opublikowanego po śmierci poety przez Wydawnictwo Universitas, a przygotowanego do druku przez Jana Burnatowskiego.

 

Jan Burnatowski jest doktorem nauk humanistycznych i sekretarzem redakcji „Czasu Literatury”. Z urodzenia sanoczanin, mieszka i pracuje w Krakowie. Do Sanoka powraca m.in. za sprawą literatury i związanych z miastem twórców: najpierw Mariana Pankowskiego, o którego prozie napisał pracę magisterską, obecnie – Janusza Szubera. „Subtelność w docieraniu do jądra rzeczy u Szubera ma dla mnie największą wartość. Szuber myśli o świecie jako o pewnej jedności, o pełni. O ile daje się czuć nuty melancholijne czy pesymistyczne, życie to nieustanny „ubytek” na drodze do śmierci, ale dzięki temu, że ono się człowiekowi przydarza, jest największą wartością. Afirmacja daleka od naiwności” – tak mówił trzy lata temu w wywiadzie dla „Tygodnika Sanockiego”.

Janusz Szuber starannie komponował tomiki i wybory swoich wierszy. Podczas spotkania w Sali Gobelinowej mówił o tym Krzysztof Lisowski, redaktor Szuberowych książek wydawanych w krakowskim Wydawnictwie Literackim. Każdy wiersz był szlifowany, nanoszone były autorskie poprawki, debatowano nad wartościami semantycznymi znaków przestankowych, rozwiązywano dylematy: przecinek? A może jednak średnik?…

Wybory wierszy wydane za życia poety były w gruncie rzeczy autoportretami. Jaki portret został naszkicowany przez Jana Burnatowskiego w książce „Poprzednie sezony. Wiersze”? Na pewno interesujący – choćby z tej przyczyny, że redaktor wyboru należy do całkiem innego, niż autor, pokolenia.

Janusz Szuber gramatykę nazywał swoją „przybraną ojczyzną”. Zawsze o podmiocie swoich wierszy mówił: „narrator” i w narracji szukał klucza do tożsamości. Zmagał się z materią słowa, obwieszczając „triumf zaimków nieokreślonych”, ubolewał, że „słowem substancji nie da się nabrać, jak łyżką”. Prowadzący spotkanie Łukasz Wojtusik w swojej internetowej autoprezentacji napisał: „Interesuje mnie sposób, w jaki historia jest opowiedziana. Chodzi o styl, język, formę” – to zainteresowanie, być może, zaważyło na sposobie prowadzenia rozmowy o poezji Janusza Szubera: wartko, z akcentem na to, co ważne dla recepcji tej twórczości.

Małgorzata Lebda opowiedziała m.in. taką oto historię: po opublikowaniu przez nią tomu wierszy, odebrała telefon. W słuchawce – Janusz Szuber, z którym nigdy wcześniej nie rozmawiała, przedstawia się i mówi: „Pani Małgorzato, jest pani czytana…” Do rozmowy o poezji podczas czwartkowego wieczoru nierzadko wkradały się osobiste wspomnienia gości.

Natalia Beltchenko, ukraińska poetka i tłumaczka, zaprezentowała wydany w Kijowie wybór wierszy Janusza Szubera w języku ukraińskim, jej autorstwa. Książka ukazała się niedługo po śmierci poety i wśród ukraińskich czytelników wzbudziła duże zainteresowanie. Wcześniej na język ukraiński tłumaczył Janusza Szubera Wasyl Machno.

Łukasz Wojtusik sprowokował rozmowę o Szuberowej „Mojości”. Goście zastanawiali się, między innymi, czy Janusz Szuber jest poetą regionalnym „wieszczem swojego powiatu” – jak to określił Krzysztof Lisowski. Małgorzata Lebda mówiła o swoim bardzo osobistym odczytaniu poezji, zakorzenionej w krajobrazie prowincji. Jan Burnatowski zauważył, że w języku poetyckim Szubera konkretne miejsce jest synonimem „zakorzenienia” i przywołał „regionalizm” Seamusa Heaney`a, szkicując subtelne analogie. Szuber pisał: „Jeżeli zaimek dzierżawczy mój oznacza coś więcej niż formę gramatyczną i formułę prawną określającą przynależność, to mojość w najszerszym ontologicznym znaczeniu, moja mojość jest wyłącznie tu i stąd”.

Natalia Beltchenko, dzieląc się uwagami na temat odbioru wierszy tłumaczonych na język ukraiński wykazała, że zakotwiczona w ziemi sanockiej poezja z całą pewnością jest uniwersalna.

Goście wybierali ulubione teksty, czytali je. Na koniec, w krótkim materiale filmowym, trzy wiersze: Wisławy Szymborskiej, Adama Ważyka oraz własny przeczytał Janusz Szuber.

msw